Webinar: „Rezygnacja, wypalenie”

Webinar: „Rezygnacja, wypalenie: dlaczego przestaje się być rodziną zastępczą?”

Wnioski z webinaru

„Rezygnacja, wypalenie: dlaczego przestaje się być rodziną zastępczą?”

Drugi webinar Koalicji odbył się 1 grudnia 2021 r. i dotyczył  powodów rezygnacji z prowadzenia rodziny zastępczej. Ekspertkami i komentatorkami webinaru były:

  • dr hab. Anna Witeska Młynarczyk – antropolożka społeczna związana z Interdyscyplinarnym Zespołem Badań nad Dzieciństwem Uniwersytetu Warszawskiego.
  • Elżbieta Matusiak – prezeska Fundacji PROJEKT ROZ, od lat związana z rodzicielstwem zastępczym.
  • Aleksandra Sikorska – psycholog, absolwentka Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, certyfikowana trenerka Programu PRIDE – Rodzinna piecza zastępcza i PRIDE – Adopcja. Od ponad 10 lat związana ze Stowarzyszeniem „SOS Wioski Dziecięce w Polsce”.

Dyskusję moderowała Anna Krawczak z Interdyscyplinarnego Zespołu Badań nad Dzieciństwem.

W trakcie dyskusji odnoszono się do dwóch zaprezentowanych studiów przypadku (znajdują się pod tekstem) i  poruszano następujące wątki związane z problematyką wypalenia rodziców zastępczych:

  • Nieprawidłowy lub brak doboru dzieci do profilu osobowościowego i zasobów rodziny zastępczej, na co zwróciła uwagę Aleksandra Sikorska. Warto zauważyć, że zasada, którą kieruje się większość ośrodków adopcyjnych w Polsce, czyli „dobieranie” rodziców adopcyjnych do potrzeb konkretnego dziecka, w przypadku rodzinnej pieczy zastępczej jest co najwyżej dobrą, ale bardzo rzadką praktyką, natomiast nie jest standardem. W efekcie dochodzi do zjawiska, które opisała Elżbieta Matusiak zauważając, że rodziny zastępcze często decydują się na jedno dziecko, czasem dwoje, a często na konkretne dziecko, ponieważ widzą, że takie właśnie mają zasoby. „Potem jednak – podniosła Elżbieta Matusiak – pojawiają się słowa ‘o, macie jeszcze jedno wolne miejsce to przyjmijcie kolejne dziecko’. Nie zwracamy uwagi, czy dadzą radę. Po prostu stawiamy rodziny zastępcze w sytuacji, że jeśli nie przyjmą kolejnego dziecka to dziękujemy za współpracę”. Dr hab. Anna Witeska Młynarczyk podzieliła się refleksją, że sam termin „wypalenie” każe myśleć o konkretnym człowieku wymagającym opieki, ponieważ przerosło go zadanie, którego się podjął. Tymczasem o tym samym zjawisku można mówić i myśleć w inny sposób: „Wolałabym mówić o czynieniu ludzi bezsilnymi, o pozbawianiu ich mocy praktykowania opieki” zauważyła. W ujęciu, które zaproponowała, akcent nie jest położony na trudnościach doświadczanych przez rodzinę zastępczą, a na działaniach i systemowych mechanizmach powodujących, że osoby pierwotnie zmotywowane do troski i opieki nad dziećmi, nie są dostatecznie wspierane w swojej sile i motywacji, które mają przychodząc do systemu. W efekcie rezygnują z opieki nad dziećmi nie dlatego,  że były nieprawidłowo zrekrutowane bądź ich motywacja nie była dostatecznie silna, ale często dlatego ponieważ uświadomienie sobie własnej niemocy w zderzeniu z systemem okazało się doświadczeniem zbyt raniącym. „Bycie rodziną zastępczą  – zauważyła Anna Witeska Młynarczyk – jest szansą na pracę, która daje satysfakcję, która nie jest tzw. bullshit-job [pracą bez sensu1]. Jest to praca, która głęboko przenika do tożsamości i do życia. Jeden z tekstów, które ukażą się w przygotowywanej właśnie przez mój zespół książce „Dzieci z nie-miejsc. Kiedy doświadczenie staje się opowieścią”, tekst opiekuna zastępczego prowadzącego pogotowie rodzinne pokazuje, jak wiele zmagań opiekunowie mają do wykonania na poziomie wewnętrznym. Ten poziom cały czas pracuje. To są próby etyczne, moralne – czy uda mi się zapewnić dobrą przyszłość temu dziecku? To także waga odpowiedzialności, która jest internalizowana. Ta praca ma wpisane w scenariusz zmaganie się z trudnościami”. Systemowe zaopiekowanie tych trudności i respektowanie granic rodziców zastępczych powoduje, że czują się oni partnerami, a nie jedynie „ludzkim elementem systemu”, co w przypadku ryzyka wypalenia może odegrać – i często odgrywa – kluczową rolę dla trwałości rodziny zastępczej.
     
  • Brak słyszalnych głosów dzieci. Decyzje, jak zauważyły gościnie, są podejmowane często poza dziećmi i rodzinami zastępczymi. Nie wiemy (i być może za rzadko chcemy wiedzieć), co powiedziałyby dzieci i co według nich byłoby w danej sytuacji pomocne. Co się dzieje z dziećmi, których rodziny zastępcze doświadczają bezsilności, wypalenia, zostają postawione przed dylematami etycznymi? Choć system pieczy opiera się na deklaratywnym poszukiwaniu rozwiązań zgodnych z najlepszym interesem dziecka, dzieci są rzadko pytane o opinię i równie nieczęsto dorośli wsłuchują się w ich głos i przyjmują ich perspektywę, co również bywa bardzo trudne do uniesienia dla zaangażowanych w swoją pracę rodzin zastępczych.
     
  • Traktowanie adopcji jako najlepszej formy opieki. Aleksandra Sikorska zauważyła, że niemal nikt nie docenia wpływu traumy na dziecko i rodzinę. Odniosła się do doświadczenia rodzin SOS wskazując, że dla wielu dzieci możliwość wychowywania w rodzinie zastępczej długoterminowej jest wyjściem optymalnym, dzięki któremu liczne rodzeństwa mogą wychowywać się w jednej rodzinie zastępczej, utrzymywać stabilną więź aż do usamodzielnienia (oraz po nim) i równocześnie mieć finansowo zaopiekowane potrzebne działania terapeutyczne. Podniosła także – w nawiązaniu do długofalowych efektów traumy i dwóch omawianych przypadków – że adopcja może być rozwiązaniem paradoksalnie niekorzystnym dla dziecka, jeśli wynika ze zmuszenia rodziny zastępczej do adopcji. W przypadku dzieci wymagających rozległych terapii, rehabilitacji i wieloletniego leczenia, szczególnie dotyczy to dzieci z niepełnosprawnościami oraz licznych rodzeństw, adopcja oznacza równoczesne odcięcie rodziny od środków finansowych pozwalających na kontynuację specjalistycznego wsparcia, a więc pauperyzacja takiej rodziny uderzy rykoszetem w dziecko: „Potrzeby dzieci są tak ogromne, że rodzinie adopcyjnej ciężko może być je ciężko zaspokoić i podołać temu finansowo, o ile nie jest to sytuacja, w której adoptowane jest jedno dziecko i jest to jedyne dziecko w rodzinie” – zauważyła.
    Dr hab. Anna Witeska Młynarczyk postawiła pytania o to, czy faktycznie adopcja jest rozwiązaniem, do którego należy dążyć, jeśli dziecko ma już zbudowane więzi z rodziną zastępczą i rodzina deklaruje chęć sprawowania długoterminowej opieki? Zauważyła także, że temat gratyfikacji za pracę opiekuńczą jest kłopotliwy i kontrowersyjny w Polsce, i wiąże się z nim pytanie, co naprawdę jest opłacalne dla systemu i w jakim planie czasowym? Z kolei Elżbieta Matusiak wskazała na pozorność „oszczędności z wyadoptowania dziecka” odnosząc się do dwóch prezentowanych studiów przypadku: „W przypadku adopcji oszczędność systemu jest pozorna – powiedziała Elżbieta Matusiak – bo wprawdzie system traci dziecko z budżetu, ale traci też często rodzinę zastępczą dla kolejnych dzieci, a przede wszystkim traci zadowoloną rodzinę zastępczą, co momentalnie uruchamia marketing szeptany. Kandydaci przestają być w ogóle zainteresowani wejściem do systemu słysząc, jak zostały potraktowane dotychczasowe rodziny zastępcze i z jakiego powodu zrezygnowały”.
     
  • Asymetria w traktowaniu kryzysu w rodzinie biologicznej i w rodzinie zastępczej. Elżbieta Matusiak zauważyła, że jeśli w rodzinie biologicznej zaczynają się dziać złe rzeczy i wydarza się kryzys, systemowo ją wspieramy i „ratujemy do końca świata”. „Jednak – powiedziała – jeśli dzieje się to w rodzinie zastępczej to często udajemy, że albo tego nie dostrzegamy, albo dokładamy tej rodzinie kolejne dzieci. A przecież są to takie same rodziny biologiczne, tyle że dodatkowo wykonują jeszcze zadanie opiekuńcze zlecone przez państwo. Tak więc rodziny zastępcze znajdują się w sytuacji, w której wykreśla się je z postrzegania ich jak zwyczajnych rodzin biologicznych, którym należy się analogiczna pomoc, jaką oferuje się standardowej rodzinie biologicznej z dzieckiem umieszczonym w pieczy”. Elżbieta Matusiak podzieliła się także doświadczeniem swojej fundacji, do której zwracają się rodziny zastępcze w kryzysie obawiające podzielić się tą informacją z organizatorem. „Rodziny zastępcze często wstydzą się powiedzieć, ze coś jest nie tak – powiedziała Elżbieta Matusiak –  Bo trudno jest powiedzieć na superwizji zespołowej, że mieszka ze mną brat nadużywający alkoholu i staje się to coraz większym problemem. Albo że zamierzam się rozwieść. Ponadto wiele rodzin zastępczych ma niestety takie doświadczenie, że jeśli podzielą informacją o kryzysie z organizatorem i poproszą o pomoc, to wygląda to tak, że najpierw otrzymują zalecenie aby poszli po zewnętrzną pomoc, a potem zostanie sprawdzone przez organizatora, czy już sobie poradziły. I dzięki temu system już wie, jaki jest słaby punkt tej rodziny. Ilość telefonów od rodzin w kryzysie lub ryzyku wypalenia,  które do mnie dotarły w trakcie pierwszej fali pandemii, to były często trzy telefony w ciągu dnia”. Punkt, który podniosła Elżbieta Matusiak, wydaje się bardzo ważny w świetle ustawowego łączenia przez organizatora roli wspierającej i roli kontrolnej wobec rodzin zastępczych. Głos o tym, że połączenie tych dwóch ról bywa w rzeczywistym życiu kontrowersyjne i może uniemożliwić realne wsparcie rodziny zastępczej w trudnościach, wydaje się cennym spostrzeżeniem.
     
  • Czy jest możliwe, aby przy idealnym wsparciu rodziny zastępcze nigdy się nie wypalały? To pytanie zostało postawione na koniec zaproszonym ekspertkom przez Annę Krawczak i nawiązywało do badań Heather  Ottaway i Julie Selwyn nad zjawiskiem wypalenia wśród rodziców zastępczych2. Aleksandra Sikorska wskazała, że poza bardzo wąską grupą szczególnie rezylientnych rodzin zastępczych, które należy traktować jako wyjątki, po ośmiu latach pracy w charakterze rodziny zastępczej należy liczyć się ze skutkami wtórnej traumatyzacji i wypalenia zawodowego. „Nie ma co myśleć o tym, że każda z rodzin, która byłaby właściwie wspierana, będzie w systemie w nieskończoność – wskazała. To wyjątkowa praca i życie, ale trzeba myśleć o czasowości. Trzeba być uważnym wobec momentu, kiedy byłoby dobrze dla tej rodziny i potencjalnych przyjmowanych dzieci, aby zostały przyjęte już do innych rodzin, a rodzina mogła wrócić do swojego poprzedniego kształtu i życia”. Elżbieta Matusiak uzupełniła, że jeśli rozmawiamy o wsparciu optymalnym to jest to jedyny rodzaj wsparcia, który może zaistnieć. „Nie ma czegoś takiego jak wsparcie szyte na miarę, wsparcie szyte nie na miarę, wsparcie pozorne i wsparcie rzeczywiste – zauważyła. Wsparcie albo jest, albo go nie ma. I jeśli jest pozorne lub nie na miarę to oznacza to, że tak naprawdę  nie mówimy o wsparciu. Myślę, że to często może wyglądać tak, że organizator ma jedną, może dwie przeszkolone osoby do prowadzenia warsztatów i szkoleń. Organizator już w tych pracowników zainwestował i potem w ciągu następnych pięciu lat wszystkie rodziny zastępcze z powiatu są szkolone przez te same osoby i z tego samego tematu. Bywa to pokazywane jako oferta wsparcia, ale to nie jest wsparcie.” Na koniec Aleksandra Sikorska dodała, że niezwykle istotne w profilaktyce wypalenia i wtórnej traumatyzacji jest skupienie się na sukcesach rodziny zastępczej przez organizatora. Jest to rodzaj pracy, w której obciążenie emocjonalne jest bardzo znaczące, a poczucie porażki potrafi zdominować obraz całości, więc wyłuskiwanie sukcesów i docenianie nawet drobnych osiągnięć ma duże znaczenie. Pokrywa się to także z konkluzjami badania Selwyn i Ottaway.

Poniżej przypominamy dwa studia przypadków,  do których odnosiły się zaproszone ekspertki:

Studium przypadku: rodzina 1

Julia i Jacek zostali rodziną zastępczą dla dwuletniej Asi z MPD w 2015 roku. W 2016 roku Organizator zaproponował im przekształcenie w rodzinę zawodową, docelowo w RDD – małżonkowie mieli odpowiednie motywacje, podobała im się idea wielodzietności, ich atutem było również wykształcenie kierunkowe (pedagożka, psycholog). W 2017 roku do RDD-u trafili: pięcioletni Krystian i siedmioletnia Nicola (rodzeństwo, FAS), dwumiesięczna Hania oraz trzyletnie bliźnięta (stan po rozległej przemocy, zaburzenia całościowe). W 2018 roku Julia urodziła dziecko, więc łącznie rodzina wychowywała siedmioro dzieci. Po półrocznym pobycie w rodzinie Julii i Jacka do adopcji trafiła Hania, w tym samym czasie uregulowała się też sytuacja Asi. Po trzech latach spędzonych w rodzinie zastępczej Asia była już bardzo związana z rodzicami zastępczymi. Zaproponowali oni organizatorowi, aby Asia pozostała z nimi i nie była kierowana do adopcji. Organizator odmówił wskazując, że małżonkowie mogą sami adoptować Asię, ponieważ jako pięciolatka „jest za mała, aby zrezygnować z szukania dla niej rodziców adopcyjnych”. Julia i Jacek adoptowali więc Asię. Rok później Krystian i Nicola przeszli pod opiekę babci, która utworzyła dla nich rodzinę spokrewnioną, zaś w przypadku bliźniąt powtórzyła się ta sama sytuacja, co z Asią: rodzice zostali pozbawieni władzy, organizator odmówił zgody na pozostawienie dzieci w rodzinie zastępczej, ale uznając silną więź z rodziną zastępczą ponownie zaproponował małżonkom przysposobienie. Tym razem Julia i Jacek się zawahali: na utrzymaniu mieli dwoje dzieci, w tym jedno wymagające stałej terapii i rehabilitacji. Ostatecznie podjęli decyzję o adopcji bliźniąt, ale zrezygnowali z prowadzenia rodziny zastępczej i wrócili do poprzedniej działalności zawodowej.

Studium przypadku: rodzina 2

Stefan i Kasia poznali się w harcerstwie. Zawsze lubili dzieci, zostali wolontariuszami w domu dziecka. Kiedy zostali już rodzicami i ich dzieci nieco podrosły, wrócili do potrzeby pomocy dzieciom z domu dziecka. W efekcie ponownego kontaktu z domem dziecka zdecydowali się na przyjęcie dziecka jako rodzina zastępcza. Zamieszkała z nimi mała dziewczynka z niepełnosprawnością, Julka. Wydawało im się, że mając 3 własnych dzieci uda im się pogodzić opiekę nad jeszcze jednym dzieckiem z pracą zawodową. Julka wymagała bardzo intensywnego wsparcia, rehabilitacji, a także leczenia. Okazało się, że przynajmniej jedno z nich musi poświęcić się opiece nad nią. Kasia zrezygnowała więc z pracy. Niestety coraz trudniej było im poradzić sobie finansowo. Zwrócili się do organizatora z prośbą o podpisanie z Kasią umowy jako rodzina zastępcza zawodowa, ukończyli już kurs dla tych rodzin. Organizator zgodził się, ale postawił warunek, że rodzina przyjmie jeszcze 2 dzieci. Kasia i Stefan nie byli pewni czy to dobry pomysł, ale nie widzieli innego wyjścia. Zgodzili się. Wkrótce trafiło do nich 2 braci. Kasia zajęta rehabilitacją i wsparciem Julki nie mogła poświęcić wystarczająco dużo czasu chłopcom. Stefan i Kasia zaczęli czuć, że zaniedbują nie tylko chłopców, ale również swoje biologiczne dzieci. Wkrótce zaczęły się także konflikty pomiędzy nimi i dziećmi. Chłopcy sprawiali coraz więcej problemów. Kasia zwróciła się do organizatora z prośbą o pomoc, ale propozycja wożenia chłopców do psychologa była dla niej niewykonalna ponieważ już woziła dziewczynkę na rehabilitację i do innych specjalistów, i nie była w stanie tego pogodzić. Wkrótce zaczęły się napięcia pomiędzy Kasią i Stefanem, na tyle duże, że postanowiła do nich przyjechać siostra Stefana i pomóc. Kiedy zobaczyła jak teraz wygląda życie brata i bratowej powiedziała, że muszą zrezygnować z opieki nad powierzonymi dziećmi, bo za chwilę rozpadnie im się rodzina. Kasia i Stefan postanowili przemyśleli to i zdecydowali, że muszą zrezygnować z opieki nad chłopcami, ale z Julką było im już trudno się rozstać. Organizator wystawił im więc negatywną ocenę. To było już dla nich za dużo. Wystąpili o adopcję dziewczynki, ale powiedzieli, że nigdy nikomu nie polecą bycia rodzicem zastępczym, bo ta decyzja położyła się cieniem na życiu całej ich rodziny.

Przypisy
1 por. Graeber D., (2019) Praca bez sensu. Teoria.
2 „Ottaway, H., & Selwyn, J. (2016). „No-one told us it was going to be like this”: Compassion fatigue and foster carers summary report. Fostering Attachments Ltd. https://doi.org/10.13140/RG.2.2.33955.45606

O prelegentach

Anna Witeska-Młynarczyk – antropolożka społeczna związana z Interdyscyplinarnym Zespołem Badań nad Dzieciństwem Uniwersytetu Warszawskiego; autorka książki Dziecięce doświadczenia ADHD. Etnografia spornej jednostki diagnostycznej wydanej w wersji dwutomowej – dla dorosłych i dla dzieci. Redaktorka Antropologii psychiatrii dzieci i młodzieży. Wybór tekstów. Zainteresowana zdrowiem psychicznym dzieci i młodzieży, metodologią badań, w tym autoetnografią.

Elżbieta Matusiak – mama, żona, opiekunka/ciocia, trener, pedagog społeczny. Prezeska Fundacji PROJEKT ROZ. Jeżdżąc po Krakowie TAXI, opowiadam o pieczy zastępczej, o opiekunach, ich rozwoju i profesjonalizacji, o etyce w mówieniu i przedstawianiu tematyki pieczy. W każdej możliwej sytuacji, mówię o tym jak pomagać, czym jest pomaganie i jak się do niego przygotować. Jestem zwolenniczką współpracy, a nie współzawodnictwa. Uwzględniając moje wady i zalety w 2012 r. na wniosek Rzecznika Praw Dziecka zostałam odznaczona Srebrnym Krzyżem Zasługi.

Aleksandra Sikorska – psycholog, absolwentka Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, certyfikowana trenerka Programu PRIDE – Rodzinna piecza zastępcza i PRIDE – Adopcja. Absolwentka studiów podyplomowych w zakresie Zarządzania Zasobami Ludzkimi na Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie. Ukończyła liczne szkolenia w obszarze traumy, więzi i przywiązania oraz inne szkolenia w zakresie pracy z dziećmi i rodziną. Ma doświadczenie w pracy z dziećmi w szczególnie ważnym okresie rozwojowym 0-3 i ich rodzicami. Od ponad 10 lat związana ze Stowarzyszeniem „SOS Wioski Dziecięce w Polsce”, gdzie odpowiada m. in. za rekrutację rodziców SOS i wychowawców, rozwój ich kompetencji, a także za system wsparcia rodziców SOS oraz wychowawców. W okresie pandemii jej zainteresowania skierowały się w stronę budowania i wzmacniania rezyliencji.

Ten projekt Koalicji na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej jest dofinansowany ze środków Fundacji EY

Close